San Francisco to miasto, które lubi płatać figle. Wspominałam już wcześniej, że latem ciężko o dobrą pogodę ze względu na wiatr, mgłę i chmury. Wtedy wydaje się takie obce, dalekie, niedostępne i mało gościnne. Za to jesienią i zimą pogoda w San Francisco jest często przyjemna, ciepła, słoneczna i taką właśnie zastaliśmy kilka tygodni temu jak i wczoraj, w sobotę. Do San Francisco aktualnie mamy bardzo blisko, właściwie kilka minut drogi. Oglądając zdjęcia może wydawać się, że wszystkie ulice są takie same lub podobne. Jednak tak naprawdę każda z nich jest kompletnie inna. Podczas ostatnich wizyt było tak pięknie i urokliwie, że chciałoby się te ulice objąć, przytulić, a najlepiej zabrać ze sobą. Każda z nich ma swój klimat, duszę. Wszędzie jest tak kolorowo, różniście, bajkowo. Tak jakby ktoś narysował domki i ulice pastelowymi kredkami. Z takim obrazem zawsze kojarzył mi się słynny utwór Scotta McKenzie – chyba najbardziej znany hit o San Francisco. Tak więc wczoraj wybraliśmy się na popołudniowo-wieczorny wypad, z którego powyżej zamieściłam galerię zdjęć. Część z nich była zrobiona w pośpiechu, niekiedy z okna samochodu, ale mam nadzieję, że oddają ten klimat, o którym piszę. Zależało mi na uwiecznieniu chwil z ulic miasta, które co krok wydawały się jak z obrazka. Poniżej mapka z kilkoma obszarami, w których głównie przebywaliśmy. Nie mogę nie wyróżnić Alamo Square Park – przepięknego parku z cudownymi domkami do okoła, a wśród nich Painted Ladies – słynne 7 sióstr będących wzorowym przykładem Wiktoriańskiego stylu budowli stawianych w latach 1849 – 1915. To właśnie ten styl dominuje w San Francisco i sprawia, że to miasto jest jedyne w swoim rodzaju. Zdjęcia z zachodu słońca są wykonane z Treasure Island – sztucznie usypanej wypsy przylegającej do naturalnej Alameda Island. Tamtędy przechodzi Bay Bridge – przepiękny most łączący San Francisco i Oakland. Mierzy ponad 17 km długości! Niebawem udostępnimy kilkusekundowy Time-Lapse z zachodu słońca nad SF. Na początku wpisu zamieściłam
video Kuby, które zrealizował podczas jednej z ostatnich niedziel, kiedy to o 6:00 rano wstał by złapać przecudowny wschód słońca. Już parę razy mu się to udało. Następnym razem mam mocne postanowienie, że jadę i ja :) Ps. Gdyby ktoś Was chciał otrzymać któreś ze zdjęć (do kilku szt.) w dużej rozdzielczości na własny (niekomercyjny) użytek – chętnie się podzielę, warunkiem jest polubienie strony na fb, komentarz pod wybranym postem na blogu oraz podesłanie info :)
Zostaw odpowiedź