Mówi się, że co dzieje się w Vegas, zostaje w Vegas. Nie tym razem! Braliśmy udział w scenie rodem z filmu Kac Vegas, zabrakło tylko tygrysa. Przecież muszę o tym napisać!
Wtorek już od samego rana był pełen atrakcji. Wybraliśmy się nad Lake Mead ok 1h drogi od Vegas. Jest to słynne jezioro utworzone przez tamę Hoovera blokującą rzekę Kolorado.
Lake Mead leży w pustynnym i kanionowym otoczeniu, dlatego tamtejsze krajobrazy naprawdę zapierają dech w piersiach. Jedną z rewelacyjnych atrakcji jest wypożyczenie motorówki w Las Vegas Boat Harbor / Lake Mead Marina, przepłynięcie się do tamy Hoovera i dalej do pierwszego zwężenia. Woda była tak ciepła, że jeszcze zafundowaliśmy sobie kąpiel na środku jeziora. Mega frajda! Koszt wynajęcia – $80/h, min. 2h + paliwo.
Po powrocie z wyjazdu przejrzę wszystkie fotki, spodziewajcie się sporej publikacji!
Po Lake Mead udaliśmy się do hotelu na wyczekiwane przeze mnie baseny. Uwielbiam basenowe klimaty przy temperaturze powyżej 35C! Palms Casino Resort ma 3 wieże, postanowiliśmy sprawdzić basen w tej najnowszej. Niestety nie było rewelacji. Małe to, brudne leżaki, brak klimatu… namówiłam chłopaków by wrócić do głównego kompleksu.
Gdy przed oczami widziałam siebie za kilka minut nad dużym basenem, przy windzie spotkaliśmy kilku gości w imprezowych klimatach. Jechali na górę i zapraszali nas na wspólne party. Hmm, no pewnie, czemu nie! Wsiadamy z powrotem do windy, zapoznajemy się, oni wybierają 58 piętro. Wiadomo już było, że będzie wesoło. Wchodzimy, a tam kilkupokojowy apartament, w jednej sypialni duża głęboka wanna, wysokie okna, wielki balkon, a w nim jacuzzi!
Chłopaki wygłupiali się, przekrzykiwali, było głośno i wariacko, typowo dla Vegas. Oni szykowali się na świętowanie urodzin kolegi, a my śmialiśmy się z całego zwrotu akcji. Oczywiście w międzyczasie (same!) zdążyły się popsuć suwane drzwi do pokoju i takie tam pierdoły ;) Pokręciliśmy się tam ok 2h i ruszyliśmy na dół. Oni zmieniali hotel i jechali na kolejną imprezę.
My po party na 58 piętrze pojechaliśmy na Strip do Bobby Burger, a dalej odwiedzaliśmy Bellagio, Paris Hotel, Aria, Cosmopolitan. Tak jak już pisałam kiedyś – w Vegas atrakcjami są hotele, bo to w nich dzieje się najwięcej, są tematyczne knajpy, wystawy i właściwie wszystkie atrakcje.
Na koniec wpadliśmy do Lounge Bar w Stratosferze – knajpka na samej górze wieży z widokiem 360stopni na Vegas i tradycyjnie do Ghost Bar w Palms Ivory Tower. To bar na ostatnim piętrze hotelu z luksusowym wystrojem i dużym tarasem. Super sprawa, szczególnie latem.
Wczoraj opuszczaliśmy Vegas. Kierowaliśmy się do LA – dzisiaj ja i Ewelina idziemy na kameralną kolację i pokaz BCBG Maxazria. Wyjechaliśmy z Vegas ok 10 rano ale nie bylibyśmy sobą gdybyśmy po drodze jeszcze gdzieś nie trafili. Kuba znalazł na mapie intrygująco brzmiący punkt o nazwie Big Bear Lake. Jest to jezioro w górach, podobnie jak Tahoe, tyle że mniejsze. Ma fajne turystyczne miasteczko do okoła i wyciągi narciarskie. Super miejscówka, na pewno przyjedziemy tam na dłużej.
A jadąc tam – szaleństwo! Trafiliśmy na mega pustynię z popękaną ziemią. Wielki, pusty obszar, bez krzaków, kaktusów itd. Ja kierowałam, a Kuba nagrywał video z drona, tutaj zajawka:
Za chwilę lecimy na pokaz i kolację, a jutro kilka spotkań!
Zostaw odpowiedź