Wybrzeże Kalifornii i Big Sur, wieloryby, przejażdżka Jeepem po linii brzegowej oceanu, wydmy piaskowe, wieczorne ognisko na plaży, blues na żywo o północy i odwiedziny w lokalnych winiarniach – tak w skrócie wyglądał nasz czas wokół sylwestra. A jak było dokładnie?
Wyjechaliśmy w środę rano w stronę miejscowości Pismo Beach, która znajduje się ok 3h od nas autostradą lub ok 5.5h drogi słynną Highway 1 – czyli przepięknym wybrzeżem. Oczywiście wybraliśmy to drugie zakładając, że na miejsce zajedziemy pod wieczór, lub będziemy szukali noclegu gdzieś bliżej. Na szczęście było dosyć ciepło, ale co najważniejsze – bezchmurnie i z dużą przejrzystością powietrza, dzięki czemu widoczność mieliśmy rewelacyjną, horyzont ostry jak strzała, a ocean przybierał nasycony, ciemnoniebieski kolor. Na płytszych obszarach z kolei z nóg powalał turkusowy kolor — woda wyglądała jak ta w najbardziej egzotycznych tropikach.
Tych ludzi zobaczyliśmy przejeżdżając obok! Cofnęliśmy się, zatrzymaliśmy, zapytaliśmy, czy możemy posłuchać, jak grają. Zaczęłam z nimi rozmawiać o tym, skąd są i co porabiają. Od 3 lat mieszkają sobie w Big Sur, w wolnym czasie grają nad brzegiem oceanu, tym razem grali dla wielorybów, które płyną teraz z Alaski do Meksyku. Rzeczywiście, wieloryby na naszej trasie widzieliśmy w oddali na pęczki, co rusz wypuszczały fontannę wody ze swojego grzbietu! A jeszcze przy tej muzyce… ależ to był moment.
Pfeiffer Beach
Zobacz też: Highway no.1 i Big Sur – Najpiękniejszy odcinek pomiędzy Los Angeles i San Francisco
Ostatecznie nocowaliśmy w Morro Bay, nocleg znaleźliśmy korzystając z aplikacji Hotel Tonight, która nieraz zaskakiwała nas rewelacyjnymi cenami pokoi. Tym razem, za hotel w pieszej odległości od oceanu, zapłaciliśmy $80 za pierwszą noc i $56 za drugą, co biorąc pod uwagę noworoczny okres było oszałamiająco niską kwotą. Do tego co wieczór był poczęstunek winem i serami. Szok.
W czwartek zwiedzaliśmy Morro Bay i okolice skały znajdującej się w oceanie, która powstała z magmy wulkanicznej. Następnie eksplorowaliśmy okolice Pismo Beach, szczególnie bawiąc się w Pismo Ocean Dunes, tj. miejscu, gdzie po opłaceniu $6.00 za wjazd, można do woli szaleć na piasku samochodem. Widoki samochodów, quadów i crossów przechadzających się po szerokiej jak autostrada plaży, były mega atrakcją. Nasz Jeep wystąpił w nowej roli, a w dodatku co rusz podmywany był końcówką fal z oceanu. Bomba!
Morro Rock
Następnie wieczorne ognisko i nocą wypad do lokalnej knajpy. Poszliśmy tam, gdzie grali najgłośniej. Trafiliśmy bardzo dobrze, bo zespół grał bluesa/country na żywo, a goście byli chyba wyjątkowo miejscowi. Super frajda spędzić noc sylwestrową w małym miasteczku z lokalnymi Amerykanami w oldschoolowym klimacie.
W Nowy Rok w drodze powrotnej zahaczyliśmy o Paso Robles, przejeżdżając małymi drogami przez lokalne winiarnie. A jest ich tam setki! To kolejna mekka wina, podobnie jak Napa Valley, ale mniej komercyjna i bardziej skromna. Za to czuć tam wyraźnie winnego ducha, gdyby nie 1 stycznia (niemalże wszystkie winiarnie były zamknięte) i wczesna pora (ok 11:00 rano), to ciężko byłoby się od nich oderwać.
Mamy to miejsce na naszej liście przy kolejnej wyprawie w tamte strony, tak jak i Hearst Castle – słynny zamek z lat 20. i 30. XX w., którego właścicielem był William Hearst. W tamtym czasie na swojej posiadłości gościł osobistości takie jak Charlie Chaplin, Franklin Roosevelt, Winston Churchill. Byliśmy pod zamkiem by kupić bilety na zwiedzanie, ale zrobił się już wieczór a kolejne wolne miejsca były za parę godzin. Gdy tylko będziecie w okolicy Morro Bay i Paso Robles, warto zajrzeć również i tam.
Zobacz też: Sylwester nad oceanem — Big Sur! (video cz.1)
Zobacz też: Sylwester nad oceanem — c.d! (video cz.2)
Zobacz też:
Highway no.1 i Big Sur – Najpiękniejszy odcinek pomiędzy Los Angeles i San Francisco
Zobacz też:
Raj w zasięgu ręki – Monterey, 17 Miles Drive, Bixby Bridge i Santa Cruz – galeria zdjęć!
A co nowego w Nowym Roku?
Po pierwsze, nowa fryzura :P Ścięłam włosy, niby spontanicznie, w domu, na dzień przed wyjazdem, ale już dawno chciałam coś zmienić. Liczę na to, że 2016 będzie dużo bardziej stabilny i spokojny dla nas, tak więc nową fryzurą z przyjemnością żegnam się z kilkoma ostatnimi latami perturbacji i walki o przetrwanie. Z kolejnych planów, to duży rozwój dla mnie i Kuby. Ja – w kwestiach zawodowych jak i blogowych, a Kuba w kwestii nowego startupu, o którym notabene marzył od kilku lat. Spełniliśmy już moje marzenie, zapoczątkowaliśmy Spray’a, teraz czas na Kubę i portal do ujęć stockowych – taki, jakiego mu zawsze na rynku brakowało. Poza tym, liczymy na zmianę mieszkania, upgrade paru rzeczy no i przede wszystkim na większy porządek w naszym życiu. Ale jesteśmy coraz bliżej.
Wszystkiego NAJ najdrożsi czytelnicy w nowym, 2016 Roku! Oby i Wasze marzenia i plany się spełniały!
Podobał Ci się ten post? Jeśli tak, to zapisz się do newslettera, aby dowiadywać się więcej o życiu w Kalifornii ☀️ i USA oraz dostawać informacje o konkursach i nowych wpisach. Możesz być pewny/a, że Twój adres e-mail jest bezpieczny, a wiadomości będą zawierały starannie dobraną treść.