Dzisiejsza niedziela była pod znakiem winiarni i wizyty w Santa Cruz. Góry Santa Cruz to jedna ze słynnych okolic, w których produkowane są kalifornijskie wina. Niemalże każda z tych winiarni ma niesamowite położenie z widokami na przepiękne krajobrazy.
W Polsce „winiarna” zawsze oznaczała restaurację, w której można napić się dużo dobrego wina i zjeść coś smacznego w postaci serów, wędlin lub coś na ciepło. W Kalifornii przez słowo „winery” rozumie się miejsce, w którym próbuje się i kupuje wina prosto od producenta. Zwykle są otwarte tylko kilka godzin w ciągu dnia, np. od 10:00 do 17:00, albo czasem od 12:00 do 15:00. Prawie nigdy nie działają wieczorem chyba, że podczas specjalnych eventów. Nie serwują jedzenia. Niedawno zrozumieliśmy, że odpowiednik polskiej winiarni to „wine bar”, jednak nie udało nam się jeszcze ich tutaj zbytnio spotkać.
Po tym, jak rano otrzepaliśmy się z wrażeń po wczorajszym Pin-Up Party w naszym filmowym studio (na którym gościliśmy ok 20 Polaków i kilka osób innych narodowości), wczesnym popołudniem wraz ze znajomymi ruszyliśmy w stronę Mountain Winery.
Mountain Winery słynie nie tylko z pysznych win, ale także z koncertów, które się odbywają na ichniejszej mini arenie. Oczywiście w Kalifornii winiarnie to też popularne miejsce na śluby i przyjęcia. Dziś rozpływaliśmy się na widok tych przepięknych terenów. Mountain Winery, podobnie jak Thomas Fogarty – o którym napiszę wkrótce, są ok 30 min drogi od nas. Musimy więc zdecydowanie częściej je odwiedzać. Wizytę w obu tych winiarniach polecam zdecydowanie każdemu, kto pojawia się w okolicach Doliny Krzemowej.
Po wizycie w winiarni ruszyliśmy na piknik na plażę do Santa Cruz. Nieopisana błogość!
Niedługo wpis nt. tego, co winiarnia Thomas Fogarty ma wspólnego z Polską oraz tryliony zdjęć z naszego ostatniego weekendowego objazdu po Sequoia National Park, Las Vegas ii… Dolinie Śmierci!
a ja na tej plaży relaksowałam się w niedziele :) Uwielbiam klimat Santa Cruz!
Można sie zresetować!