Uwielbiamy patrzeć na samoloty. W Warszawie mamy mieszkanie niedaleko lotniska i w ogóle nie przeszkadza nam dźwięk samolotów o ile można je oglądać z okna. Im bliżej, tym lepiej!
W Kalifornii przez pół roku mieszkaliśmy na wzgórzu, nad którym latały samoloty. Dobrze nam się to kojarzyło.
Dzisiaj jeździmy w okolice SFO – lotniska San Francisco, skąd bardzo dobrze widać wszystkie starty i lądowania. SFO nie leży w samym San Francisco, tylko w sąsiadującym odrębnym mieście – South San Francisco. A najlepsze jak do tej pory poznane przez nas widoki są z Millbrae, gdzie wczoraj zatrzymaliśmy się na kilka godzin. Obok naszej miejscówki przy samym brzegu jest hotel Mariott z restauracją i ogródkiem z widokiem na pasy lotniska, tam też uwielbiamy wysiadywać.
SFO to bardzo duże lotnisko – ma 4 pasy, które się ze sobą krzyżują. Stąd bardzo często patrząc z boku ma się wrażenie, jakby samoloty miały się za chwilę zderzyć. 2 dłuższe pasy są usypane na wodzie, dlatego lądując w San Francisco często ma się złudzenie, że samolot za chwilę zahaczy o powierzchnię wody. Nie lubię tego uczucia, rekompensuje mi wszystkie rollercoastery.
Materiały video, które Kuba nakręcił, wkrótce trafią na stocki na sprzedaż.
A poniżej kilka fotek, które udało mi się uchwycić.
Zostaw odpowiedź