Nowy Jork, sierpień, 2010 rok. Wyjazd 2-tygodniowy, zwiedzanie i relaks z grupą znajomych, ok 8 osób. W tamtym czasie w Polsce pracowałam w reklamie outdoorowej, miało być fajnie i kreatywnie (firma współpracowałą z moją uczelnią – SWPS), a było monotonnie i sprzedażowo. Minął rok od zakończenia studiów, a ja wciąż szukałam własnej drogi. Nie kręciła mnie praca w sprzedaży, uwielbiałam za to kreatywną i dynamiczną robotę, którą po godzinach realizowałam w pierwszej połowie 2010r. tj. produkcja pierwszego fanowskiego klipu do utworu Depeszów i organizacja akcji koncertowych na 13000 osób. Wtedy odkryłam w sobie chęć do tworzenia, do przejmowania inicjatywy, do robienia projektów, których efekty mogą wywoływać coś u innych, na przykład radość, motywację, inspirację lub tworzyć historię i wspomnienia. Tylko nie miałam pojęcia, jak mogę szukać z tym związanej pracy ani co robić na własną rękę w tym kierunku.

W Nowym Jorku czułam się jak ryba w wodzie. Mimo upału, tłoku i odcisków miałam ochotę chodzić tamtymi ulicami bez końca. Gdybym obeszła cały Manhattan, chodziłabym dalej w kółko. Czułam, że żyję, ale wciąż na ziemię sprowadzała mnie myśl, że nie robię tego, co chcę, i co pozwoli mi rozwijać się dalej. I tak spacerowałam tymi ulicami, chłonąc każdą chwilę. Najbardziej lubiłam okolice Lower West Side, czyli szklane wieżowce w otoczeniu parków, a także legendarną 5th Avenue – marzenie designerów, mekkę drogich butików, galerii sztuki, ekskluzywnych mieszkań. 5th Avenue biegnie wzdłuż Central Parku i połączenie tej ekskluzywności oraz pięknej zieleni sprawia, że szaleję na punkcie tego miejsca.

nowy-jork-usa-5th-ave-central-park-5

Był to przedostatni dzień mojego pobytu w NYC. Postanowiłam go spędzić na 5th Ave. Na okolicznych stoiskach kupiłam sobie kilka inspirujących modowych magnesów i rysunków z panoramą miasta. Usiadłam na ławce, by jeszcze przez chwilę nie musieć stamtąd wracać. Przechodził obok mnie mężyczna, ok 50letni, chudy, niespecjalnie starannie ubrany, z kapelusikiem na głowie. Zapytał mnie, czy to moje rysunki trzymam w tubce. Jego zaczepka nie dziwiła mnie wcale, gdyż ludzie w USA częst zagadują do innych, nie boją się, nie wstydzą. Odpowiedziałam, że nie, że to takie tam, turystyczne pamiątki. Powiedziałam za to, że lubię rysować, że nawet zrobiłam ostatnio kilka portretów ze zdjęć, ale nic więcej, i że żałuję, bo chciałabym częściej robić to, co uwielbiam. Tylko jeszcze nie wiem jak.

Rozmawialiśmy chwilę o tym, że mieszkam w Polsce, że uwielbiam Amerykę, że strasznie chciałabym tu zamieszkać, ale nie zapowiada się na to. Że póki co mam stabilną pracę w Warszawie, znajomych, rodzinę i wygląda na to, że tam zostanę. Mówił mi, że nie mogę na to pozwolić, że skoro uwielbiam USA, to muszę starać się tu przenieść, że on też kocha NY i zgadza się ze mną, że tu jest tak pięknie. O sobie powiedział, że jest malarzem i mieszka w NY na… Madison Avenue! Kolejnej bogatej ulicy, równoległej do 5th Ave.

Po krótkiej rozmowie rozeszliśmy się, on nie pytał jak mam na imię, ja nie zapytałam jego. Pozostawił mnie w totalnym rozdarciu, jeszcze większym, niż to wywoływane przez samo przebywanie na 5th Avenue. Spotkanie z nim wydawało się trochę jak żywy głos serca, tak jakby pojawił się specjalnie po to, by powiedzieć mi, że mam podążać za marzeniami. Że skoro chcę być w USA, to mam o to się starać. Że skoro nie chcę robić tego, co robię, to powinnam więcej skupiać się na tym, co chcę i się nie poddawać.

Z tą lekcją wróciłam do Polski wiedząc, że może nie zmieni mojego życia w tydzień, ale liczyło się z nią moje sumienie. Po miesiącu zaczęłam przygotowania do kolejnego niezależnego teledyskowego projektu, tj. video do utworu „Ghost” Depeche Mode z udziałem ponad 100 fanów. Wiedziałam, że w ten sposób dam upust całej swojej kreatywnej energii, i że stworzymy coś istotnego. Przy teledysku pracowałam z Kubą, który także uwielbiał Stany.

No a potem… to już wszystko wiecie ;)

nowy-jork-usa-5th-ave-central-park-2

nowy-jork-usa-5th-ave-central-park-3

nowy-jork-usa-5th-ave-central-park-1

Podobne Posty

3 komentarze

  1. Agnieszka

    jejku mam podobna sytuacje do twojej tzn. niewiem co chce robic w zyciu a mam juz swoje lata a jedno mma w glowie- marze o wyjezdzie na stale do Stanow na Floryde, 10 lat temu bylam na wymianie studenckiej w Stanach,byłam tez w Central Parku, zakochałam sie w Stanach, i tak to marzenie siedzi we mnie i chyba tak pozostanie. Stany nie ciagna mnie do siebie,choc wysylam wniosek o green card. Zazdrosze Tobie ze udało sie tobie wyjechac i jeszcze poznalas faceta, który tez chcial wyjechac do Stanow. ps.bardzo ciekawy blog :) trafilam na niego na forum usa

    Odpowiedz
  2. Kamila

    No właśnie… Nowy York… Ty dowiedziałaś się, jak bardzo lubisz Stany wystarczająco wcześnie, aby tam zamieszkać. Ja już pozostanę tylko turystką, choć mój mąż czasem żartuje, ze zbiera na starość na apartament w NY. A jego marzenia i plany bardzo często się spełniają. Hm… Jak będziesz następnym razem w NY usiądź na tej samej ławeczce, może Malarz przyjdzie… A jak ja będę wiedziała, ze tam się wybieram, dam Ci znać, napiszesz mi co to za ławeczka, to ja usiądę i może ten Malarz i mnie natchnie a przy okazji dowiem się, kto to…. ;)

    Odpowiedz
    • JaiOn.pl

      Kamila, nigdy nie jest za późno! Fakt, że w pewnym czasie jest łatwiej, w innym trudniej, ale zawsze można się o to starać. Jasne, jak będziesz się tam wybierać daj znać :)

      Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.