Jak wyglądają i ile kosztują miejsca co-workingowe w San Francisco?

Podziel się:

Tweet

San Francisco to wylęgarnia startupów, czyli młodych firemek, które tworzą (najczęściej) globalne produkty. Gdy wychodzi się na miasto i poznaje nowych ludzi okazuje się, że niemal każdy ma jakiś startup!

Skoro tak, to gdzieś te firmy muszą się mieścić. Miasto roi się od inkubatorów, które po dołączeniu do ich programu opiekują się młodymi firmami, zapewniają im codzienne potrzeby takie jak biurka, internet, oraz pomagają w networkingu. Ale nie wszystkie startupy korzystają z pomocy inkubatorów. Znaczna większość wybiera drogę na własną rękę, sami szukają sobie miejsca do pracy i próbują własnych sił w zbieraniu funduszy.

Wtedy najtańszą opcją do uzyskania adresu i kawałka biurka z internetem i gniazdkiem dla 2-3 osób są co-workingi, czyli powierzchnie biurowe, które udostępniają biurka lub niewielkie pomieszczenia za miesięczną opłatę. Plusem takich miejsc jest umowa z miesiąca na miesiąc oraz wygodny dostęp do wszystkiego, co potrzebne w czasie pracy czyli biurka, krzesła, tablice do pisania, aneks kuchenny, napoje, kawa, herbata, sala konferencyjna.

W San Francisco jest ok 30 takich co-workingowych firm i w sumie ok 50 oddziałów. Wiele z nich znajduje się w modnej ostatnio dzielnicy San Francisco – Soma. Wyrastają jak grzyby po deszczu, a te najnowsze wyglądają super nowocześnie i designersko. Często mieszczą się w loftach, dużych open space’ach, gdzie dbają o nienaganny wystrój wnętrz oraz o dodatkowe atrakcje takie jak stól do bilardu, tenis stołowy, a nawet nielimitowane piwo! Rzeczywiście, aż chce się pracować! ;)

Ale nie do końca jest tak kolorowo, jakby się wydawało. Po pierwsze, wszystkie (!) są przepełnione i aby móc dostać choćby skrawek biurka trzeba zapisać się na listę rezerwową i liczyć się z kilkoma miesiącami oczekiwania (sic!). Jest to jeden z namacalnych dowodów na to, że San Francisco kipi od startupów. Po drugie, jak ostatnio wszystko w San Francisco, nie jest to tania opcja biorąc pod uwagę ilość powierzchni, jaka jest gwarantowana (lub nawet nie).

Ile to kosztuje?

Za samo członkostwo z miesięcznym nielimitowanym dostępem do open-space’a trzeba zapłacić od $250 – $400 / osobę. W tej cenie jest dostęp do otwartych pomieszczeń i interetu bez gwarancji na dostępność miejsc.

Ok $400-$650 miesięcznie kosztuje wynajem biurka dla jednej osoby z dostępem do zamykanej szafki.

Jeśli chcemy lepiej zadomowić się w takim budynku i wynająć własny, zamykany pokój, to ceny zaczynają się od $600 za malutki jednoosobowy kwadracik (wielkość niewiele większa od budki telefonicznej!) przez $1200-$1300 za dwuosobowe pomieszczenie (krzesłami za daleko od biurek się nie odjedzie), po $2000 za 4-sobowy pokój i $3000 miesięcznie za większy, 6-osobowy pokój. Powtarzam, po-kój!

Oczywiście ceny różnią się zależnie od dzielnicy, a także od tego czy dedykowane miejsce jest z oknem, z dostępem do dziennego światła lub bez. Biurka przy oknie są droższe niż te od przejścia. Pokoje również. Na szczęście zwykle pokoje mają szklane ściany, inaczej szybko można by nabawić się klaustrofobii!

Ale tak jak wspomniałam, plusem jest ciekawy wystrój (zdjęcia poniżej), wyposażenie w podstawowe narzędzia biurowe, dostęp do aneksu kuchennego i napojów a także, o ile nie przede wszystkim, możliwość nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi pracującymi obok. Nigdy nie wiadomo, czy nie znajdzie się ktoś, kto przydałby się nam do biznesu lub może akurat prowadzi taki projekt, z którym fajnie by było się połączyć.

No cóż, faktem jest, że co-workingi cieszą się ogromną popularnością w San Francisco i niemal każda co-workingowa firma zapowiada, że buduje kolejny oddział. Rozrastają się już nawet nie tylko w obrębie SF, ale także zahaczają o Berkley – kolejne duże miasto w pobliżu słynące z bardzo dobrej uczelni – University of California.

Tutaj znajduje się lista najpopularniejszych co-workingowych firm (klik).

A Wy? Chcielibyście pracować w takim miejscu?