W Ameryce jest popularne coś, co w Polsce spotyka się bardzo rzadko lub wcale, czyli wyprzedaże niepotrzebnych rzeczy na własnym podwórku.
W Ameryce zetknęłam się z tym pierwszy raz w 2005 roku i nie mogłam wyobrazić sobie tego, że rzeczywiście na tych domowych wyprzedażach można znaleźć całkiem fajne, nowe i bardzo tanie rzeczy! Przecież niby jeżeli ktoś się czeogś pozbywa, to na pewno albo to nie działa, albo jest bardzo stare, albo po prostu nikomu niepotrzebne. Oczywiście bywają i takie przykłady, ale tak samo można znaleźć coś całkiem fajnego i/lub oryginalnego. Wujek kupował całkiem przebojowy odtwarzacz DVD, ktoś kupił GPS, świeny fotel, biurko oraz krzesełko dla dziecka. Często można kupić bardzo tanio lub dostać za darmo świeczki, miseczki i inne pierdoły. Popularne są sprzęty RTV, ale również sprzęty muzyczne, kuchenne, no i całe mnóstwo różnych gadżetów, które zawsze chciałeś/aś mieć ale nigdy nie byłeś/aś na tyle zmotywowany/a, by to kupić. Zresztą nawet jeśli uważasz, że wszystko masz i nic nie potrzebujesz, na garage sale zawsze znajdzie się coś super przydatnego i do tego w świetnej cenie. Czasem jest odwrotnie i najpierw coś jest w świetnej cenie a potem staje się przydatne, aaale..
Garage sales zwykle odbywają się w weekendy. Są szczególnie popularne wiosną ze względu na porządki, ale zdarzają się również cały rok m.in. przy okazji przeprowadzek. Powiadamiani są o tym najbliżsi sąsiedzi za pomocą gustownych plakatów na słupach ulicznych oraz ogłoszeń na craigslist.org. Jest jeszcze dosyć popularny portal w USA www.nextdoor.com, który działa bardzo lokalnie i na nim jest mnóstwo bieżących ogłoszeń.
Niesamowite jest to, jak bez skrępowania zamieszczane są badziewne karteczki na skrzyżowaniach a potem tacy właściciele spędzają cały weekend na swoich podjazdach obsługując z uśmiechem przechodniów. A jeśli coś się nie sprzeda, to zostawiają to przy chodniku z prawie 100% pewnością, że ktoś to w ciągu paru dni zabierze. Ostatnio zatrzymaliśmy się przy jednej z wyprzedaży by „tylko zajrzeć” i wyszliśmy z elektroniczną nowo-zapakowaną ramką do zdjęć za $25 oraz dwoma koszykami, każdy po $1. Kusił mnie jeszcze old-schoolowy keyboard za $20. Poza tym było sporo innych gadżetów, choć ten garage sale nie był jeszcze najlepszy. Niektóre są takie, że ledwo dom widać zza tych wszystkich zabawek!
Jak kiedyś znajdziemy jakiś dobry hit to dam znać. A może ktoś z Was kupił już coś super okazyjnego na takiej wyprzedaży?
w sumie to świetny recyclingowy pomysł :-)
Pewnie u nas by fiskus takich sprzedawcow pozamykal…