Bajgle [oryg. bagels]… ileż to ja się o nich naśniłam za każdym razem gdy tylko opuszczałam Amerykę. Do teraz ciężko mi określić, w czym mnie tak rozkochały, ale zawsze kojarzyły mi się ze Stanami i tęskniłam za nimi ogromnie po powrocie do Polski.
Jak się okazuje, moją ekscytację bagelami dzieli też Monika, która zaskoczyła mnie ostanio swoją wiadomością! Monika jest autorką słynnego bloga gotujebolubi.pl. Napisała do mnie tydzień temu z informacją, że mieszka w San Francisco, że jest fotografem jedzenia plus prowadzi bloga kulinarnego. Przecierałam oczy z wrażenia, że zna mojego bloga :) I straszzznie się cieszę, że napisała. To kolejny dowód na to, że blogowanie łączy i pozwala zawierać nowe wspaniałe znajomości.
No więc Monika doskonale zna się na wypiekach i nawet sama opublikowała przepis na pieczenie bageli ! A ja teraz przekażę to, co znam ze sklepów, śniadaniowni, i na co może trafić każdy, kto przyleci do USA.
Bagel to rodzaj pieczywa, taka niby bułka z dziurką w kształcie obwarzanka, ale nie do końca bo jednak zwykle ta dziurka jest super mała a cała reszta super gruba. Bagle są raczej słonym pieczywem, choć mają bardzo wiele różnych odsłon i to jest ich wielka zaleta. Są zwykłe bez niczego, albo posypane kawałkami cebuli, sezamem, makiem, zapieczone z kawałkami papryczek jalapenio albo sera cheddar lub na przykład z rodzynkami, żurawinami, itd… Mają specyficzną konsystencję, taką zbitą i dosyć twardą, dlatego utartym zwyczajem jest ich rozkrajanie i wrzucanie do tostera.
Jedzenie bageli w USA to kultura. Bardziej popularna na wschodnim wybrzeżu niż w Kalifornii, ale tutaj też daje się poznać. Bagle można kupić samemu w sklepie i robić własne kanapki w domu, lub zamawiać z menu w typowych bagelowych śniadaniowniach. Co prawda brakuje mi tego, że w Nowym Jorku tzw. bagelownia jest na każdym rogu. Tutaj ich wybór jest jedynie w samym San Francisco. W pozostałej części Doliny jest ich już dużo mniej.
No więc klasyczna śniadaniowa kanapka to „bacon, egg & chesse bagel” czyli z kawałkami bekonu, jajecznicą i plasterem sera, lub „cream cheese bagel” czyli bagel z kremowym serkiem np. Philadephia. Niestety trzeba pamiętać, że jajecznica to nie jest ta jajecznica z patelni, tylko rozbite w miseczce jajka ścięte w mikrofali. W całych Stanach tak się najczęściej robi jajecznice do kanapek. Kiedyś był to dla mnie szok.
Ja po każdym przylocie do USA przez kilka tygodni na śniadanie jadam w kółko tostowane bagle z nautralnym serkiem nie mogąc się nimi nacieszyć. Już teraz mi trochę przeszło, bo trzeba też pamiętać, że to pieczywo wcale nie jest specjalnie zdrowe. Ale nadal chętnie wstępuję do bagelowni gdy tylko zdarza mi się pojawić w San Francisco odpowiednio rano.
Oprócz powyższych kanapek jest całe mnóstwo innych składników, z którymi robi się bagle, jak np. łosoś, awokado, szynka, warzywa. Wszystko to, z czym robi się normalne kanapki. Tylko wg. mnie bagle wyglądają dużo ładniej :)
Przy zamawianiu najpierw wybiera się rodzaj bagela, potem to czy ma być tostowany czy nie, i dalej albo samemu dobiera się składniki albo wybiera się coś z menu. Parę minut i gotowe!
Pycha.
W Niemczech, zwłaszcza w Bawarii, równie ciekawie „żyją swoim życiem” precle – z masłem, zapieczone z żółtym serem, ze świeżym białym serem ze szczypiorkiem, i tak dalej… :)
nie wiem czy wiecie?, że bagle to czysto polski wyrób {info o tym pojawiają się u nas ponoć już w XVI w }
Takie chodzą słuchy, tylko skoro tak to dlaczego w Polsce kompletnie nie funkcjonują?
A tego to nie wiem, w Krakowie nie byłam 100 lat ;)
Bajgle pochodzą z Polski, właśnie z Krakowa :) Ok. 1900 roku żydowscy emigranci przenieśli bajgle na Manhattan.
O tak? No właśnie na wschodnim wybrzeżu zdecydowanie jest ich więcej niż tu. A w Krakowie są bajgle? Takie same jak tutaj?
W Krakowie bajgli nie ma. Są za to Mc Donald’s i KFC oraz inne burgerownie.
O, jakże by takie coś, jak na ostatnim zdjęciu po prawej, teraz zjadła!
Uprasza się o znaczek ostrzegawczy, by nie czytać tego typu notek na głodniaka!
Uprzedzałam, na Facebooku :P :)
A mi bajgle nieustannie kojarzą się z Krakowem :-) Szczerze mówiąc w USA nawet nie zauważyłam że są :-)