Mieszkanie w Dolinie Krzemowej daje te cudowne możliwości, że na wieczór lub weekend można pojechać do niezwykłych miejsc, odwiedzić rewelacyjne krainy, które zapierają dech w piersiach.
Ponieważ moje zdrowie ostatnio dało mi do zrozumienia, że za dużo stresuję się i przejmuję wieloma rzeczami, postanowiłam wieczory i weekendy spędzać na relaksowaniu się, w miarę możliwości :) Zgodnie z tym postanowieniem, na ten weekend wyjeżdżamy do Carmel – miasta artystów, pisarzy, aktorów. Jedną z najsłynniejszych osób mieszkających w Carmel jest Clint Eastwood – był tamtejszym majorem w latach 1986-1988.
Carmel znajduje się na samym wybrzeżu Pacyfiku, na południe od Monterey, o którym wielokrotnie wspominałam. Jest to nieduża miejscowość, bardzo uspokajająca i inspirująca. W Carmel byliśmy kiedyś na chwilkę, parę godzin, pół dnia. Odwiedziliśmy tą piękną miejscowość w styczniu 2013 roku, w okresie, gdy mieszkaliśmy w Monterey (wynajmowaliśmy pokój u świeżo poznanej osoby). Były to nasze początki stawiania samodzielnych kroków na tym kontynencie – okruuuuutnie stresujący oraz samotny okres. Na szczęście ocean nam to codziennie wynagradzał.
Jutro spędzimy w Carmel cały dzień, noc i większość niedzieli. Na szczęście nie stresujemy się już wizami i tym, czy za chwilę będziemy musieli opuścić USA i tym, czy uda nam się wrócić.
To zdjęcie zrobiliśmy w Pacific Grove – niedaleko Carmel w styczniu 2013r. Była to nasza pierwsza amerykańska fura, Jeep Grand Cherokee, 1998r. Jest to jedna z naszych kultowych fotek z początków w Stanach :)
A horyzont wyglądał tak…
Już nie mogę doczekać się tej randki!
Clint Eastwood nigdy nie był majorem (chociaż służył ongiś w US Army i to całkiem chwalebnie), natomiast, owszem, był burmistrzem (MAYOR) w Carmel..
Tak jest, wpisałam z rozpędu ;)
No to mam nadzieje, ze weekend Wam sie udał!
Oj udał, choć wielu innych też wpadło na ten pomysł, co my! I było ciasno :) Ale zdjęcia mam, wkrótce na blogu :)