W grudniu odwiedzaliśmy San Francisco wiele razy. Jakoś tak szczególnie nas do siebie przyciągało. Pewnie to przez pogodę, która w zimę w SF jest dosyć przejrzysta i słoneczna, czyli idealna do robienia zdjęć i nagrywania ujęć. Różnie zaś było z temperaturą. Na początku grudnia ogłaszano alarmy w pogodowe, gdyż temperatura spadała poniżej 10st Celsjusza! Przyznaję, że do ciepłego klimatu bardzo łatwo się przyzwyczaić i każdy przymrozek wywołuje niechęć i dreszcze, ale gdy już się przydarzy, to wypada po prostu ubrać się nieco cieplej i jakoś można żyć… Niestety wielu Kalifornijczyków narzekało na mroźne temperatury, bo nagle marzły im gołe stopy w japonkach lub zimno im było w krótkich rękawkach. Coś okropnego!
Nam taka pogoda nie straszna i dopóki nie ma lodu na ulicach, to śmiało ruszamy w drogę by nieco więcej pozwiedzać i podziwiać.
Na Baker Beach zawitaliśmy w najmroźniejszy dzień. Niektórym bynajmniej nie przeszkadza to w plażowaniu. Oto wersja zimowa plaży w San Francisco:
Jedni dbają nie tylko o siebie.
Inni kichają na mróz.
Tłumów nie było, ale za to uroczystym wydarzeniom mrozy nie straszne! Przemysłowo-rybne towarzystwo również ;)
A tak się łowi ryby w Kalifornii…
Albo tak…
Czasem dochodzi do rywalizacji.
Wygrywa szybszy.
I wtedy cóż…
Noga bosa.
Ale luzik, właśnie wjeżdżają zupki i ciuszki z Chin, gdyby ktoś był zainteresowany.
Oprócz łowienia ryb czy robienia sesji ślubnych, przy Baker Beach można również poprzyglądać się armatom, które na początku XX wieku z ukrycia broniły wpływu do portu.
Odmiana kalifornijskiej trawy. Grube, soczyste i wielokolorowe rośliny pękają pod stopami, aż szkoda po nich chodzić.
A te zielone ptaszyny ćwierkały tak głośno, jakby któraś z nich wygrała w totolotka.
Po raz kolejny, choć tym razem bardziej z bliska – Alcatraz.
Jogging wzdłuż wybrzeża.
Jedna z typowych ulic San Francisco.
A teraz parę romansów nocą…
Lodowisko na Union Square.
Tu drugie, przy Embarcadero Center.
Panowie tworzący obrazy spray’ami.
I wreszcie, sam most Golden Gate. Nasz niezawodny model.
A tu mój drugi model :)
Ja za nim, z lękiem wysokości.
A teraz najwdzięczniejsze efekty!
I nasz cud nad cuda, niebawem będzie wisiał wydrukowany na ścianie!
I niedługo… niespodzianka!
Przepiekne zdjecia, zazdroszcze tych widokow, gratuluje i dziekuje za podzielenie sie nimi. Byla to prawdziwa uczta dla moich zmyslow.
Wszystkiego dobrego.
Megi.